Jak na naród, którego połowa żyje w diasporze, szybko daliśmy sobie wmówić, że ludzie u naszej granicy, marznący i głodujący, to nie ludzie, a "wojna hybrydowa". Tak to już jest, jak mawiał Mackiewicz: konflikty z Niemcami robią z nas bohaterów, a z Ruskimi - bydlęta. Fatum, czy co?
Święta się zbliżają, więc wszystkim, którzy jak ja doświadczają trudnego dysonansu poznawczego, dedykuję (ku opamiętaniu!) kolędę z pogranicza (borderline carol).
KOLĘDA Z POGRANICZA
Są nakrycia, które tęsknią
Za wędrowcem zagubionym.
Są rodziny, które cierpią,
Bo daleko są od domu.
My jesteśmy - ciepli, syci,
Hojni i gotowi pomóc.
Są też wszakże i bandyci,
Którzy knują po kryjomu.
To kolęda z pogranicza,
Którą można uznać za nic.
To kolęda, co poucza,
Żeby nie przekraczać granic:
W sprawie przekraczania granic
Nie przekraczać pewnych granic.
Jest granica – z mapy kreska,
Jednych nęci, innych boli.
Jest granica człowieczeństwa,
Gdzie sumienie nie pozwoli.
Jak jest centrum dowodzenia,
Gdzie się biedzi jakiś taktyk,
Są granice obrzydzenia
Dla uznania takich praktyk.
Którą można uznać za nic.
To kolęda, co poucza,
Żeby nie przekraczać granic:
W sprawie przekraczania granic
Nie przekraczać pewnych granic.
Bił się przodek o granice.
Bił się dzielnie z Niemcem, Rusem.
To śpiewał Bogurodzicę,
To ustąpił pod przymusem.
Zawsze przy tym krzyczał „Polska!”,
Ginął lub dawał się zranić.
Pewnie za to, żeby polska
Gościnność nie miała granic…
To kolęda z pogranicza,
Którą można uznać za nic.
To kolęda, co poucza,
Żeby nie przekraczać granic:
W sprawie przekraczania granic
Nie przekraczać pewnych granic.
Komentarze
Prześlij komentarz